sobota, 17 października 2015

O przygodzie ze słowem "kochanie".


O językowych wpadkach mogłabym napisać książkę, tyle ich było. I z mojej strony i znajomych i rodziny, a męża to już w szczególności.

Przygoda ze słowem "kochanie" była chyba największą katastrofą ze wszystkich.

Na początku naszej znajomości, rozmawialiśmy, z wtedy jeszcze chłopakiem, po angielsku, znaliśmy oboje ten język świetnie i nie było dla nas żadnego problemu , zwracaliśmy się do siebie "honey", teraz się z siebie śmiejemy, ale tak było, mogę jedynie potwierdzić, że ludzie w stanie zakochania myślą "inaczej" :) . Wszystko super, aż do czasu kiedy przyszły szwagier nie znający angielskiego zaczął zwracać się do mnie również słowem "honey" !
Trzeba było zmienić więc ten zwyczaj i przeszliśmy z honey na "kochanie".

"Kochanie" z kolei zapamiętali znajomi anglicy, i to dobrze!, i dokładnie w ten sam sposób zwracali się do mnie, pytając na przykład :"How are you kochanie" ! .

I tak już zostało do dzisiaj! Szwagier czasami zażartuje mówiąc do mnie "honey" , swoją drogą była to motywacja dla niego, żeby poduczyć się języka. Znajomi za to przy każdej rozmowie telefonicznej pytają męża "How is kochanie?" , no i dzięki mnie nauczyli się pierwszego słowa w języku polskim. A spodobało im się do tego stopnia, że sami do siebie nawzajem tak się zwracają . Tak na marginesie zasmakowała im bardzo kawa inka, którą poczęstowałam ich tu w Turcji, także będą z pewnością nawiedzali polskie sklepy z żywnością gdzieś w Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu inki.

Wniosek z tego, że w związkach mieszanych warto mieć swoje własne zwroty lub zwyczajnie używać imion, żeby nie wynikło z tego jeszcze coś gorszego, na przykład z przystojnym sąsiadem który nazwie czyjąś żonę "aşkım" ;) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...